Odpowiedzialność karna lekarza za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
O odpowiedzialności karnej za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mówi art. 160 Kodeksu Karnego (dalej jako: KK). Artykuł ten ma zastosowanie również do lekarzy. Lekarz w relacji z pacjentem jest tzw. gwarantem, czyli ma szczególny obowiązek opieki nad pacjentem – osobą narażoną na niebezpieczeństwo. Narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu może więc skutkować odpowiedzialnością karną lekarza. Lekarzowi grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności.
Samo „narażenie” pacjenta przez lekarza na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wystarczy
Art. 160 KK i kluczowy dla odpowiedzialności lekarza §2 brzmią:
Art. 160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
- 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
- 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
- 4. Nie podlega karze za przestępstwo określone w § 1–3 sprawca, który dobrowolnie uchylił grożące niebezpieczeństwo.
- 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Z przepisu wynika, że czynność sprawcza, czyli „narażenie” została ujęta bardzo szeroko. Pojęcie „narażenia” nie zostało bardziej sprecyzowane ani scharakteryzowane. Nie jest to zatem jedna, konkretna czynność. Ma to bardzo ważne znaczenie praktyczne – jako narażenie może zostać potraktowane każde zachowanie lekarza, które może powodować skutek w postaci utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo przez lekarza musi być bezpośrednie. Musi nastąpić w najbliższej przyszłości, ale niekoniecznie natychmiastowo, tuż po kontakcie z lekarzem.
Odpowiedzialność lekarza na podstawie art. 160 KK – zarówno za działanie, jak również zaniechanie
Narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu może polegać na działaniu lub zaniechaniu lekarza.
Działanie będzie w tym przypadku polegało na wykonaniu przez lekarza czynności, sprzecznej z przepisami prawa, która skutkuje narażeniem pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Będzie to najczęściej podjęcie nieodpowiedniego leczenia, nieprawidłowe przeprowadzenie zabiegu chirurgicznego itp.
Odpowiedzialność z powodu zaniechania wystąpi, gdy lekarz – pomimo, że miał taki obowiązek – nie podejmie odpowiednich działań. Będą to sytuacje, w których np. lekarz nie wdroży odpowiedniego leczenia, mimo że zgodnie z aktualną wiedzą medyczną powinien był to zrobić lub, gdy nie podejmie oczekiwanych wedle aktualnej wiedzy medycznej działań.
Narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w przypadku lekarza może polegać też na zwiększeniu stopnia narażenia lub utrzymania jego poziomu. Jeśli zagrożenie życia lub zdrowia pacjenta wystąpiło wcześniej, a lekarz poprzez swoje działanie lub zaniechanie pogłębił ten stan lub nie próbował go zmniejszyć, również odpowie z art. 160 KK.
Narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarza – orzecznictwo sądów
Problematyką narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia albo spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, sądy zajmowały się wielokrotnie. W orzecznictwie podkreśla się m.in., że aby uznać, że przestępstwo zostało popełnione, wystarczający jest sam fakt zaistnienia narażenia na niebezpieczeństwo, chociażby osoba narażona nie doznała żadnej krzywdy (orzeczenie SN z dnia 5 kwietnia 2013 r., sygn. akt. IV KK 43/13).
Sąd Najwyższy podkreślał również, m.in. w wyroku z dnia 1 kwietnia 2008 r. (IV KK 381/2007), że warunkiem odpowiedzialności karnej lekarza na podstawie art. 160 KK jest obiektywne przypisanie mu skutku należącego do znamion strony przedmiotowej przestępstwa. Warunek ten będzie spełniony po ustaleniu, że inne, pożądane zachowanie lekarza zapobiegłoby narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sprawa dotyczyła lekarza, który błędnie zdiagnozował pacjentkę, uskarżającą się na silne bóle głowy. Lekarz nie skierował pacjentki nawet na niezbędne badania neurologiczne. Biegli określili je jako „podstawowe badania, które powinien wykonać lekarz w przypadku bólów głowy i wymiotów u pacjenta”. Tym samym, oskarżony lekarz został uznany za winnego narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Równocześnie jednak, Sąd Najwyższy podkreślał wielokrotnie, że na lekarzu (członku zespołu ratunkowego) spoczywają obowiązki w zakresie zapobiegania wystąpienia skutków określonych w art. 160 KK, o ile niebezpieczeństwo jest obiektywnie rozpoznawalne. Lekarz ma obowiązek przeprowadzenia odpowiednich czynności diagnostycznych oraz terapeutycznych, tylko gdy jest to obiektywnie możliwe. Stanowi tak m.in. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 6 października 2016 r. sygn. akt. V KK 94/16. Jeśli jednak lekarze SOR mają świadomość, że pacjenta należy natychmiast operować, a ich monity dotyczące konurbacji chirurgicznej pozostają bez reakcji, powinni podjąć inne zdecydowane kroki zmierzające do poddania pacjenta zabiegowi operacyjnemu. Brak natychmiastowej konsultacji chirurgicznej, pomimo interwencji lekarzy SOR, powinien skutkować powiadomieniem wyższych przełożonych. Sąd Najwyższy orzekł tak w wyroku z dnia 26 marca 2007 r.
W wyroku z dnia 21 sierpnia 2012 r. (sygn. akt. IV KK 42/12) Sąd Najwyższy odniósł się również do problematyki narażenia życia lub zdrowia pacjenta wskutek nieprzeprowadzenia odpowiednich badań. W sprawie chodziło o pacjenta przyjętego do szpitala po wypadku komunikacyjnym. Lekarz dyżurny z oddziału ortopedii, mimo że dysponował wynikami odpowiednich badań, wskazujących na nieprawidłowości w organizmie pacjenta, m.in. krwawienie wewnętrzne, nie zlecił badań obrazowych jamy brzusznej i innych. W ten sposób zmniejszył lub ograniczył szanse pacjenta na uratowanie życia. Tym samym, Sąd Najwyższy uznał, że lekarz dopuścił się przestępstwa spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Bardzo duże znacznie w orzecznictwie mają również wyroki dotyczące bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w kontekście błędów okołoporodowych. W wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 15 października 2008 r. (sygn. akt.II AKa 223/08) sąd wymienił wskazania, które należy wziąć pod uwagę przy przeprowadzaniu zabiegu cesarskiego cięcia, aby zapobiec niebezpieczeństwom. Zdaniem sądu, faza przygotowań do zabiegu cesarskiego cięcia to nie tylko czynności o charakterze czysto technicznym, ale również: wskazania medyczne do rozwiązania ciąży przez zabieg cięcia cesarskiego, gotowość rozwojowa dziecka do funkcjonowania poza organizmem matki, jak również gotowość matki do poddania się zabiegowi. Lekarze przeprowadzający zabiegi cesarskiego cięcia powinni wziąć te wszystkie czynniki pod uwagę. Może to znacznie przyczynić się do ograniczenia sytuacji, powodujących pośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu matki lub dziecka.
Narażenie życia lub zdrowia pacjenta przez lekarza może rodzić poważne konsekwencje karne
Podsumowując, warto pamiętać, że lekarz może narazić pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia zarówno poprzez niewłaściwe działanie, jak również niepodjęcie prawidłowych działań. Może to nastąpić, gdy lekarz prowadzi leczenie od początku oraz, gdy pogłębia zastany stan zagrożenia lub nie robi niczego, co mogłoby go zmniejszyć. Jeśli lekarz naraził Ciebie lub kogoś z Twoich bliskich na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, skontaktuj się z nami. Porozmawiamy i wspólnie ustalimy najlepszą ścieżkę postępowania w Twojej sprawie. Zapraszamy do kontaktu.
po co aż do prokuratury….co popełniłam, wystarczy dobry specjalista lekarz aby ocenić sytuację. ale kolegom się tego nie robi i trudno o prawdę. niestety.
to wstyd że trzeba się natrudzić by udawadniać prawdę. komu to służy ? błąd – wyjaśnić i jak trzeba odpłakać. to tylko smutne. pozdrawiam.
Dzień Dobry
W 2017 roku byłam w zagrożonej ciąży od początku. Miałam najpierw krwiaka koło płodu potem kiedy się wchłonął na badaniu prenatalnym wyszło podejrzenie łożyska wrośniętego . 4 czerwca 2017 roku trafiłam z dużym krwotokiem do UCK Katowice Ligota gdzie trafiłam prosto na blok porodowy tam robiono wszystko żeby zatrzymać ciążę. Leżałam tam przez 14 dni. Po tym czasie zostałam przeniesiona na patologie ciąży mogłam wstawać tylko do wc i na ktg. Próbowano mnie wypisać 2 razy lecz lekarze nie chcieli podpisać wypisu . Raz byłam nawet spakowana i lekarz przyszedł mówiąc mi że widzi , że jestem spakowana , ale niestety nie dostanę wypisu ponieważ lekarz zauwazywsze , że mam łożysko wrośnięte w macice nie podpisze wypisu , że mogę wyjść na własne zadanie. Powiedział również , że jeżeli dostanę kolejnego krwotoku nie przeżyje Ja , dziecko albo my oboje. Zostałam w szpitalu gdzie miałam leżeć do końca ciąży . Po paru dniach od tej rozmowy Pan Profesor stwierdził że nie będzie mnie trzymać do września było to 17 lipca 2017 roku i że wypisuje mnie do domu byłam w szoku. 22 lipca wróciłam z krwotokiem tak dużym że trafiłam prosto na stół operacyjny gdzie zrobiono CC . Obudziłam się parę dni później na Oiomie pod respiratorem . Walczyłam życie miałam w sumie 5 operacji ratujących . Po przepisaniu mnie z Oiomu na ginekologie dowiedziałam się od lekarza i oddziałowej że ktoś zgłosił narażenie mojego życia do prokuratury nie był to nikt z rodziny i wtedy zaczęło się. Profesor Wrzeszczał na mnie zadał dowiedzenia się kto to zgłosił . Kiedy ja ani nikt nie mógł się dowiedzieć ponieważ miało być to anonimowe profesor jakimś cudem dowiedział się imienia i nazwiska tej osoby. Usłyszałam od profesora że on już nigdy nie pomoże nikomu tak jak mi pomagał i to będzie moja wina . 31.08 .3017 roku w swoje 30 urodziny opuściła szpital z cennikiem. Co się zatkał itd musiałam jeździć do UCK nikt inny nie chciał mi ich wymieniać. W listopadzie trafiłam a pielęgniarkę która powiedziała że mi cennika nie wymieni i koniec .szukałam szpitala który by mnie przyjął i sprawdzil czy już muszę mieć operacji przeróbki która się zrobiła czy wyciągnąć już cennik i będzie dobrze . Usłyszałam że tam gdzie mi zakładano tam powinni wyciągnąć. W styczniu 2018 r trafiłam więc do UCK znowu na dzień dobry na badaniu prze Profesora spytał mnie czy nie chce zmienić szpitala bo on i jego ludzie muszą przeze mnie latać po policji i prokuraturze . Powiedziałam że zostaje ( wiedząc że nikt by mi tego nie wciągnął nie miałam wyjścia) położono mnie do izolatki po czym usłyszałam że mam jeszcze sondy dj w nerkach o których nie wiedziałam. Zaczęło się poszukiwanie Kleszczykow , którymi były by one wyciągnięte. Apogeum po którym zadzwoniłam do siostry , która pracowała w Szpitalu Górniczym prosząc o pomoc i znalezienie urologia który mi to wyciągnie było w piątek. Wtedy Profesor wszedł do Sali z jedną z lekarek i wrzeszczał na mnie że gówno to obchodzi jak to zrobię ,ale mam wycofać swoje zeznania w których zeznałam co powiedział mi lekarz kiedy chciano mnie wypisać chodzi o zdanie ” że jeżeli dostanę kolejnego krwotoku mogę zginąć ja dziecko albo my oboje ” że tego ma w moich zeznaniach nie być po czym wyszedł wściekły. Wtedy wzięłam telefon zapłakana i prosiłam siostrę o pomoc bo chciałam w ten dzień stamtąd wyjść miałam psychicznie dość. Siostra poszła do oddziałowej , i ta załatwiła i wizytę już 25.01 .2018 roku więc poszłam i powiedziałam lekarzowi że proszę o wypisanie mnie i że mam już omówionego urologia lekarz nie robił problemu i dostałam wypis . Na wizycie u urologia okazało się że nie mam nigdzie wypisów wpisanego jakie mam sondy I na jak długo lekarz zrobił RTG które potwierdziło że sondy w organizmie są. Musiałam szukać jakie to sondy i na jak długo. Dowiedziałam się ostatnio nawet gazety o tym pisały że profesor molestował studentki i mobbingował pracowników. Jego kara było to , że stracił stanowisko , ale dalej leczy ludzi i pracuje na danym oddziale . Moja sprawę umorzono z czym się nie zgadzam dużo lekarzy mówi że Profesor nie powinien mnie wypisywać, ale nie chce o tym głośno mówić bo profesor ma plecy i nie chcą ma podpaść:-( o mało co nie osierociłam swoich chorych dzieci . Cała 3 jest niepełnosprawną 🙁 pozdrawiam Ewa
Dzień dobry,
Zapraszamy do kontaktu bezpośredniego kancelarią, aby ustalić jak możemy pomóc tel. 536 007 001.
Serdecznie pozdrawiamy